Łąka

Łąka

Łąka Title: ka Author: Bolesaw Lemian Release Date: February 17, 2011 [EBook #35301] Language: Polish Credits: Produced...
HK$52.65
HK$105.35
HK$52.65
SKU: gb-35301-ebook
Product Type: Books
Please hurry! Only 10000 left in stock
Author: Leśmian, Bolesław,1879?-1937
Format: eBook
Language: Polish
Subtotal: $52.65
10 customers are viewing this product
Łąka

Łąka

$105.35 $52.65

Łąka

$105.35 $52.65
Author: Leśmian, Bolesław,1879?-1937
Format: eBook
Language: Polish

Łąka

Title: ka Author: Bolesaw Lemian Release Date: February 17, 2011 [EBook #35301] Language: Polish Credits: Produced by Ewa "czupirek" Jaros and the Online Distributed Proofreading Team at http://dp.rastko.net (this file was produced from images generously made available by CBN Polona - http://www.polona.pl). Uwagi do wydania elektronicznego Wtekcie zachowano oryginaln ortografi iinterpunkcj, nawet wprzypadkach, gdy rniy si one od wspczenie obowizujcych. Poprawiono jednak kilka bdw, ktre wyglday na omyki drukarskie. Zmienione zwroty oznaczono podkreleniem przerywan lini, wyjanienie dotyczce wprowadzonych zmian pojawia si po najechaniu na myszk. Pena lista poprawek znajduje si na kocu pliku. Tam te znale mona Spis treci. [Str. 1] KA [Str. 2] [Str. 3] BOLESAW LEMIAN KA WYDAWNICTWO J. MORTKOWICZA WARSZAWA MCMXX KRAKW Nakad T-wa Wydawniczego w Warszawie [Str. 4] Drukarnia Naukowa. Warszawa, Rynek Starego Miasta 11. [Str. 5] [Str. 6] EUGENJUSZOWI MIAROWSKIEMU POWICAM [Str. 7] [Str. 8] I W ZWIEWNYCH NURTACH KOSTRZEWY [Str. 9] TOPIELEC. W zwiewnych nurtach kostrzewy, na lenej polanie, Gdzie si las upodobnia ce niespodzianie, Le zwoki wdrowca, zbdne sobie zwoki. Przewdrowa wiat cay z obokw w oboki, A nagle w niecierpliwej zapragn aobie Zwiedzi duchem na przeaj ziele sam w sobie. Wwczas demon zieleni wszechlenym powiewem Ogarn go, gdy w drodze przystan pod drzewem, I wabi nieustannych rozkwitw popiechem, I nci ust zdyszanych tajemnym bezmiechem, I czarowa zniszczot wonnych niedowciele, I kusi coraz gbiej w t ziele, w t ziele! A on bieg wybrzeami coraz innych wiatw, Odczowieczajc dusz i oddech wrd kwiatw, A zabrn w takich jagd rozdzwonione dzbany, W tak zamrocz paproci, w takich cisz kurhany, W taki bezwiat zaroli, w taki bezbrzask guchy, W takich szumw ostatnie kdy zawieruchy, e ley oto martwy w stu wiosen bezdeni, Cienisty, jak br w borze, topielec zieleni. [Str. 10] GWIAZDY. Tej nocy niebo w dreszczach od gwiazd mrugawicy Koysao swj bezmiar w ssiednie bezmiary, To w prni swe radosne unoszc poary, To zbliajc je znowu ku mojej renicy. Patrz, niby przez nagy w mej lepocie wyom, A wiaty roziskrzone zaledwo na mgnienie Odsaniaj mym oczom, jak nieba mogiom, Dalekie, zatajone w srebrze ukwiecenie. Odsaniaj swe jary, wzgrza i parowy, Ju z jednego szum borw poncych dolata, Z drugiego cisza grobw, a z trzeciego wiata Krzyk o pomoc i zawiew poudnia lipcowy. Zasuchany, wpatrzony stoj tak do witu, A niebo wron zbudzonych przesoni gromada, Gwiazdy gin w janistych roztopach bkitu, I gszcz rosy na rzsach zbyskanych osiada. Skro znuon pochylam do stogu na ce, [Str. 11]Garci rozwierkanego rojem wierszczw siana Rzewi oczy, smugami gwiazd jeszcze gorce, I do snu odniaego padam na kolana. I ni mi si i trwog uderza do gowy Krzyk o pomoc i zawiew poudnia lipcowy. [Str. 12] ODJAZD. Gdym odjeda na zawsze znajomym gocicem, Patrzyy na mnie bratkw wielkie, zote oczy, Podkute szafirowym dookoa sicem. By klomb i rj motyli i bkit przezroczy, I rdzawienie si w socu dojrzaej rezedy. A, gdy byem ju w drodze, sam nie wiedzc kiedy I czemu przypomniaem te oczy, przyziemnie ledzce m zadum i wpatrzone we mnie Tem wszystkiem, czem si mona wpatrze w wiat i dalej. Co widziay te oczy, nim w tysicu alej Zginem, jedn chat rzucajc za sob? I czemu z szafirow zawczasu aob Patrzyy w ten mj odjazd po przez ziele rdzaw Rezedy, co pachniaa, przytumiona traw? I dlaczego te oczy byy co raz zawsze? Czy nie wolno nic nigdy porzuca na zawsze I zostawia samopas kdy na uboczu? Czy nie wolno odjeda znajomym gocicem I oddala si zbytnio od tych zotych oczu, Podkutych dookoa szafirowym sicem? [Str. 13] WIECZR. Soce, zachodzc, wlecze wzdu po ce Wielki cie chmury, cignc go na wzgrza, Zetknite z niebem, co ycie, gasnce Pod barw przymusem, w gb marze przedua. Aby dowidzie po przez dale puste Jedyn wok purpurow chust Dziewczyny, ktra swych doni oplotem Kolana zgodnie wgarna pod brod I, coraz bardziej pod niebios namiotem Samotniejca w t dal i pogod, Oddawna ruchu i snu nie odmienia, Chonc czar drtwy samego patrzenia We wszystko naraz, w nic zasi zosobna, Wpobok, zaledwo do siebie podobna, Wyolbrzymiona wobec prni wiata, Krowa si w wietle rowi aciata, Co jednym rogiem p soca odkrawa, A drugim wadzi o dalek grusz... Sennych owadw nieprzytomna wrzawa Umacnia pustk i podsyca gusz, Wspart na stogach, powizanych w drgi. Kolejne id nad polem przecigi Tchu zi dalekich, zaprawnego potem[Str. 14] Zoranej ziemi, co tknita wron lotem Paruje ciko i chodnieje zwolna. Na widnokresie jaka mga dowolna, Cie, nie majcy przyczyn wrd przestworu, Ronie, by zwikszy potg wieczoru, I wrd rosncych z nim razem bezmiarw Dziwnie brzmi zgieki wierszczcych komarw. [Str. 15] W POLU. Dwoje nas w ciszy polnego zaktka. Strumie na olep ku socu si pali, W liciu, co trafi na krzywy prd fali, Wirujc, pynie szafirowa tka. Nadbrzena trawa, zwisajc, potrca O swe odbicie zsiwia koczyn, Do ktrej limak, pczniejc z gorca, Przysklepi muszl swem ciaem i lin. W przerzutnym plsie znikliwsza od strzay Potka si czasem zasrebrzy na mgnienie. Pod wod spojrzyj! przewieca piach biay I mchem ruchliwym brodate kamienie. Czemu ci gowa na donie opada? To pachnie trawa i ten piach pod wod, To wd, polnione smugami, zwierciada Paruj cisz, blaskiem i ochod. Tych kilku dbw po nad brzegiem licie Podziurawione i przearte chciwie Przez gsienice, trwaj tak przejrzycie Nad wasnym cieniem, co utkwi w pokrzywie.[Str. 16] Z tej tu pokrzywy czar dbowych cieni Zgarn ku piersiom, co na soce dysz, Ustami dotkn bezmiernej zieleni, Stsknionej do mnie swym sokiem i cisz. Do kwiatw przywr rozpalone czoo, Wsucham si w bki grajce i brzmiki, I bd patrza, jak lepkie gwodziki Wrd jaskrw lnic ociekaj smo. I bd patrza, jak maki i szczawie Mdlej, cia naszych odurzone woni, I bd wodzi twoj bia doni Po wielkiej trawie, nieznanej nam trawie. [Str. 17] TCZA. Sycha go byo, jak po modem ycie Bieg coraz pieszniej ciepy deszcz majowy, Zbryzgany socem, co przez obok powy Wzdu mu kropliste rozwidniao nicie. Pylc, uderzy w piach drogi sprchniay, Poszpera w krzaku, co lnic si koysze, Strci li z wierzby, przyciemni gaz biay I usta, w nag zasuchany cisz. Teraz mu patrze, jak wierzchem oboku Tcza, bezmiary objwszy, rozkwita, Poprzerywana i niecakowita, Jakby si nia zmruonemu oku. A, lune znikd jednoczc migoty, Nag zawisa po nad wiatem bram, By ci przypomnie, e zawsze tak samo Trwasz w kadem miejscu u wnijcia tsknoty. By ci przypomnie, e z dusz, snem zart, Wpatrzony w bezmiar, wsuchany w swe dreszcze, Wszed do tych wiatw przez bram rozwart, Co si za tob nie zamkna jeszcze. [Str. 18] KO. Koniu krzywy, koniu siwy, Ozdobiony achem grzywy, Kocham zawiew zmydlonych twym potem rzemieni I oddech, juch parnej dymicy zieleni. eb kociaty, ale krewki Z warg mikk, jak pier dziewki, Przewie mi po przez rami w rzewn bezrobot, Bym twarz prnej szyji wyczuwa cigot. Koniu smutny a do mierci Z bia prg lejc na szerci, Zaprzyjanij si ze mn, jak to czynisz z woem, Wejd do mojej chaupy, sid razem za stoem. Dam ci wody z mego dzbana, Dam ci cukru, dam ci siana, Dam bry szczerej soli, gle wieego chleba I przez okno otwarte przychyl ci nieba. Nie sp oczu brwi sitowiem, Powiem tobie, wszystko powiem! A, gdy noc ju nastanie, pozamykam dwierze I wsplnie odmwimy wieczorne pacierze. [Str. 19] STODOA. Ty caowa dziewczyn, lecz kto biel jej ciaa Porowi na wargach, by ci caowaa? Ty topolom na drog cie rzuca pozwoli, Ale kto je tak bardzo w niebo roztopoli? Ty pociosa stodo w cztery dni bez maa, Ale kto j stodoli, by czem jest wiedziaa? Stodolia j pewno ta Majka stodolna, Do poowy przydrona, od poowy polna. Ze stu wiatw na przedwiat wysza sama jedna I patrzya w to zboe, co szumi ode dna. [Str. 20] WRD GIEORGINIJ. Wrd gieorginij brzczenie os. Twoje- to kroki? Twj-e gos? To koniec lata, jeden z tych dni, Gdy soce blednie, a ogrd lni. To chory psen znuonych drzew. Odwr swe oczy, ucisz swj piew! To spija ros ostatni znj, To w cieniu twoim cie spocz mj. [Str. 21] PIERWSZY DESZCZ. Pierwsza z brzkiem zbudzia si mucha. Pierwsze licie powypezy z drzew, I deszcz pierwszy wdudnia mi do ucha Rozegrzmiay w byskawicach piew. Tego piewu zgruch i rozgruch dugi Ktby poj, kt pochwyciby? Rozbrykane, rozwierzgane strugi Miad o ziem pluskajce by. Ju przy ziemi wrzask ich zaumiera, A po niebie jeszcze dalej gna! Chmura ocie w wszechwiat si rozdziera, Niema za ni kresu, ani dna! Soce, w szyby zawiejc oddone, Po pododze zoty wzburza an, I odbicia okien rozmnoone Wprawia w kurze zruchomiaych cian. Kto rozepchn furt w mym ogrodzie, A z odwrzaskiem runa na bo! Nie wiem, kto to lecz w porannym chodzie Bogosawi niewiadom do. [Str. 22] *** Oto soce przenika wiatem br daleki, Sosnom z nieba podajc tajny znak wieczoru. Oto sosny spony, jakby w gbiach boru Nagle co szkaratnego stao si na wieki! Zwabiony owym znakiem, biegn tam niezwocznie, Aby zawczasu jeszcze, nim wpyn w noc ciemn, Zasta na nikem trwaniu i sprawdzi naocznie To wanie, co ju drzewa widziay przede mn. [Str. 23] WIOSNA. Mode jeszcze gazie t si pokrtce W zielonej, pniom dla znaku przydanej obwdce. Kwiaty, ksztat swj psennie zgadujc zawczasu, Nikym pkiem wkraczaj w nieznan gb lasu. W dali postrach na wrble przesadnie rkaty Z zeszorocznym rozpdem chyli si we wiaty, Jakby chcia pa w ramiona pobliskiej cierpiaki, Co naprzeciw cie w skrcie rzuca w piasek miaki. W oboku obok drugi napuszycie ponie. Wrbel eb zaprzepaszcza w swych skrzyde osonie. Jakgdyby nasuchiwa, co mu dzwoni w sercu? wiat, zda si, dzi nam nasta, a na pola szczercu, Gdzie ziele swym wyrobem omglia rozogi, Bocian, pod prostym ktem zaamujc nogi I dzib dzierc wzdu piersi dogodnie, jak cybuch, Kroczy donikd, w soca zapatrzony wybuch, Co skrzy si, e go okiem zgarn niepodobna, We wszystkich rosach naraz i w kadej zosobna. [Str. 24] PRZYPIEW. Wkosmacona w kwiat pytki, eb ujwszy w dwie chwytki. Pszczoa, nim j porwie lot, W socu myje si, jak kot, I do naga z odwianych skrzyde si rozbiera. Lada powiew lada Poszy wrbli stada, I psi rumian kreli cie Ten sam niemal, co dzie w dzie, I uk brzuchem w niebiosy zudnie zaumiera. Staw obokiem egluje, Myn mu koem ojcuje, Z po za lasu szumi las, Z po za czasu szemrze czas, Droga roztopolona ni si nie do koca... Utrud aobny Ko, dozgonnie ksobny, Zaniepatrzy si na wz, Przymkn oczy w cieniu brzz I krtkim kaszlem dudni, jak kobza, do soca. Niech si duy cie awy, Niech wypoczn w nim trawy![Str. 25] Z bem na apie chudy pies pi po apy owej kres, Jakby na niej si wiata koczyo bezdroe. Ziele w jarze, ziele! Skd twoje wesele? Niech si wzmaga wiew i ar, Niech si wzmaga bg i jar, I to wszystko, co jeszcze, prcz nich, sta si moe! [Str. 26] FALA. Niepostrzeenie w morza urasta gbinie Fala, ktra w niebiosach szuka dla si tronu. Niepochwytna dla oka w narodzin godzinie, Olbrzymieje tem pieszniej, im blisza jest zgonu. Cicha bywa, gdy wzbiera nad sistr zmarych tumem, A zaamie si w miejscu, gdzie si skdzierzawi, Wwczas, wszc mier spodem, burzy si i wrzawi I uderza o brzegi swym pomiertnym szumem. I z tym szumem, malejc, pada na kolana I na ld swe pozgonne wysypuje niegi. Czy zaszumisz po mierci, duszo przewezbrana? Czy uderzysz raz jeszcze o znajome brzegi? [Str. 27] WIATRAK. Pitrzc si nad ugorw chtn mu rwnin, Wiatrak, na wszystkie wok odsonity wiaty, Poskrzypuje drewnian w tacu krynolin, A na traw, jak djabe, miota cie rogaty. Wdrowcze, w jednem miejscu zatkwiony kosturem, Co znacz twoje wstrzsy i nage podrygi? Komu kaniasz si wok dbowym kapturem? Z kim tak trafnie rozmawiasz na migi i migi? W co wierzysz? Kogo widzisz nad sob w lazurze? Gdyby si uczowieczy, jakie miaby lica? Co za stwr si zatai w twej skatej skrze? Czem jeste, ogldany przez duchy z ksiyca? [Str. 28] *** W lad za grnym orszakiem obokw przesuwnych, Co ksztaty w miar biegu odmieniaj stale, wiata chodz po ce w odstpach nierwnych, Jakby wzajem o sobie nie wiedziay wcale. Niewiadomo, co k tak szerzy w bezmiary, Czy ich zwiewno, czy cicho, czy ruch, czy jasnota? Czy raczej nieustanna tych cieniw pierzchota, Co si kryj sposzone w parowy i jary? Czekam, a jedno z wiate, skupionych na jaskrze, Dotrze do mnie wraz z przerw obokw na niebie I w pier moj uderzy i cay si zaskrz I ce nagle drog rozwidni do siebie. [Str. 29] *** W gb podwrza wit przenika sennie, Sycha bicie dwch sprzecznych zegarw. Na mietniku skrzy si drogocennie Potuczonych resztka okularw. Kiedy z rynny jaskka wylata, Mur w lad za ni zda si ro w oboki! Pod akacj ju obce dla wiata Le szczura rozczochrane zwoki. Do dziewczca z przeciwka dla psoty Szkem na cian mych kwiaciate obicie Rzuca ywe, soneczne pegoty, Ktrym lubi si przyglda skrycie. [Str. 30] *** Zaponiona czerenia, przez wrble opita. Skrzy bielicie ku socu odzioban pest. Kor, sokiem nabrzmia, uk drasn i przez t Drobn skaz ywicy powa kropla wita. Jeszcze pod zlew rosy obfitej niezwykle Kwiat si wty ugina i ziemi dosiga, I modych jeszcze mrwek cwaujca wstga, Zachowujc ksztat w biegu, rowieje nikle. Jaka rado bezbronna i z jak ez si Wzbiera we mnie i serce obnaa na wiaty, Gdy zaocz tej nocy narodzone kwiaty W miejscu, gdzie jeszcze wczoraj tych kwiatw nie byo! [Str. 31] PIESZCZOTA. Ten pk ry, co doby zaledwo p skroni, W ucisk lici od spodu tak czujnie ujty! Ten umiech, co si uczy i barwy i woni, Ten czar, co tem czaruje, e nierozwinity! Na palcach do si zbliam, by krokw odgosy Nie sposzyy tej ciszy, w ktrej trwa i ronie, I, oczy przymykajc, cauj zazdronie Jedwab ciepy od soca i mokry od rosy. A po chwili, gdy, doni muskajc twe sploty, Opodal tego pka w cieniu drzew ci pieszcz, Ustom moim dorzucam lad twojej pieszczoty Do smugi pocaunku, niestartego jeszcze. [Str. 32] *** uraw skrzypi za furt ogrodu, Soce skrzy si w zadrach potu tak nieznonie, Z gstwy pynie dech przyziemny chodu, Wilga gwide i dwugonie i trjgonie. Lubi dojrze ukradkiem Kos, co w kwiatach przypadkiem Taki inny wzwy ronie. Z odrobin soca w rdzawej blasze Po pod klombem polewaczka ley pusta. Zdaje mi si, e dmuchniciem zgasz Zot much, co uderza w moje usta. Obok, prszc przez drzewa Skry ogniste, powiewa, Jak ponca w dal chusta. Ta murawa, wychmarzona z rosy, Mym si oczom tak narzuca, jak dziwota, Skoro jabko, zjedzone przez osy, Wskae mi j, dzwonic w ziemi, jak pi zota. Wzrok zdziwiony ni pieszcz, Jakbym nie zna jej jeszcze Za dni mego ywota. [Str. 33] *** O majowym poranku deszcz ciepy i przany Trafia w licie naolep prawie bezhaany. Krople, spade i kurzu pocignite bon, Podskakuj na piachu i wzajem si chon I, wsplnie olbrzymiejc, trwaj same przez si, A je ziemia powoli uszczupli i wessie. Co raz mniej ich przybywa na drogi i any. Ju wygadza si strumie, deszczem prgowany, Ju z za chmur, rozpostartych naksztat kruczych skrzyde, Soce pk wysztywnionych ku ziemi promide Rozwachlarza znienacka i, przez wyzior w chmurze Przewitujc, rozwidnia strojne brzoz wzgrze I klin pola przygodny i pogra w zocie Sad winiowy a do dna wraz z wrblem na pocie, Co, wiatem zaskoczony, wierka w niebogosy I zy jeszcze niestaej i ruchliwej rosy Skrz si tumnie, u lici zawieszone brzegu, I wzdu odyg cwauj reszt swego biegu. Motyl, ktremu skrzyda poskleja mid sodki, Na bakier wpity w kit zachwianej tymotki, Koysze si w cudownem oczom bezukryciu, Znaczc jaki wiat w wiecie, jakie ycie w yciu, I co sobie wyznaj dwa milczce znoje, Dwa szczcia niepojte i jego i moje. [Str. 34] POGODA. I chc i nie chc i musz Dzi janie razem z pogod, Co niepokoi mi dusz Zotego szczcia urod. A szczcie lni odniechcenia, A ja przezywam je: Ono I rozkosz porozumienia Poufnie wzdyma mi ono! A Ono w socu si szerzy, Na rzsach wiatem osiada, Ale do siebie naley, I nikt go, nikt nie posiada! A Ono teraz w oboku, A teraz w rodku trawnika, Pociesznie przynaglam kroku, Niech krok do szczcia nawyka. Brn w socu po samo gardo, Co snami ka niecierpliwie, Twarz mam odwiecznie umar A w nogach rado mi ywie...[Str. 35] I bogosawi swej twarzy, I wdycham wiar od soca, e si napewno co zdarzy, Co si poszczci bez koca! e Ono drog rozminn Zblia si wci bezhaanie, I e tak sta si powinno, I e tak stanie si wanie! I czyni kroki niezgrabne, Ze szczciem nieoswojone, I bezdomniej i sabn I nie wiem, w ktr biedz stron? Trzeba nic nie mie prawdziwie, y tylko tem, e si yje, By do wyciga apczywie Po takie szczcie niczyje! [Str. 36] *** Upalny ranek. Gwary i turkoty Kocz si nagle u sztachet ogrodu, Gdzie awek cienie, wdumane w piach zoty, Daj tym piachom czar gbi od spodu. Zapatrzonemu w dal przed si bez koca Reszta doroki z plecami wonicy, Znikajc nagle na rogu ulicy, Odsania szyb, zbyskan od soca. Pies mj, w lad za mn idcy niemrawie, Znienacka wstrzsa kudami swej grzywy I pysk zadziera i patrzy ciekawie Na szyld, od wrbli szary i wrzaskliwy. Jaka warjatka mczesko uboga, Synna w zauku na cae podwrze, Wrzuca do skrzynki, strumniaej przy murze, List, nieudolnie skrelony do Boga [Str. 37] PRZEMIANY. Tej nocy mrok by duszny i od dzy parny, I chabry, rozwidnione such byskawic, Przedostay si nagle do oczu tej sarny, Co biega w las, sposzona obc jej renic, A one, eb jej modrzc, mkny po sarniemu, I chciwie zaglday w wiat po chabrowemu. Mak, sam siebie w rdpolnem wykrywszy bezbrzeu, Z wrzaskiem, ktry dla ucha nie by adnem brzmieniem, Przekrwawi si w koguta w purpurowem pierzu, I a do krwi potrzsa szkaratnym grzebieniem, I pia w mrok, rozdzierajc dzib, trwog zatruty, A mu zind prawdziwe odpiay koguty. A jczmie, kos pragnieniem zazociwszy gstem, Nasroy nagle zoci zjtrzone ociory I w zotego si jea przemiady ze chrzstem I bieg, kujc po drodze zi nike zapory, I skomla i na kwiaty boczy si i jey, I nikt nigdy nie zgadnie, co czu i co przey? A ja w jakiej sw dusz sparzyem pokrzywie, e pomykam ukradkiem i na przeaj miedz?[Str. 38] I czemu kwiaty na mnie patrz podejrzliwie? Czy co o mnie nocnego wbrew mej wiedzy wiedz? Com czyni, e skro domi uciskam obiema? Czem byem owej nocy, ktrej dzi ju niema? [Str. 39] II BALLADY MIRIAMOWI [Str. 40] [Str. 41] GAD. Sza z mlekiem w piersi w zielony sad, A j w olszynie zaskoczy gad. Skrtami dawi, ujwszy w p, Od stp do gowy pieci i tru. Uczy j wsplnym namdlewa snem, Pier gaska w donie porwanym bem, I od rozkoszy, trwalszej nad zgon, Sycze i wi si i drga, jak on. Ju me zwyczaje miosne znasz, Zwl, e przybior krlewsk twarz. Skarby dam tobie z podmorskich den, Zacznie si jawa skoczy si sen! Nie zrzucaj uski, nie zmieniaj lic! Nic mi nie trzeba i nie brak nic. Lubi, gdy dem rwnasz mi brwi I z wargi nadmiar wysysasz krwi,[Str. 42] I gdy si wijesz wzdu moich ng, bem uderzajc o oa prg. Piersi ci chyl, jak z mlekiem dzban! Nie dam skarbw, nie pragn zmian. Sodka mi liny wowej tre, Bd nadal gadem i truj i pie! [Str. 43] RE. Ockn si rycerz, snem zatrwoony, Mwi po ciemku do swojej ony: Sen miaem, jakom zwyk, By tu, by tam i znik. Widziaem we nie re i re, I twoj siostr i noc w lazurze, Tu obok w sennych mgach Szed ku niej nawprost gach. Spy-e mi cicho, jak krew po nou, Do jej alkowy, by tu przy ou, Co dwiga ciaa znj, Sen sprawdzi mj nie mj! Zwleka si pani z le na kolana, Z kolan powstaa wyprostowana, I posza przed si w mrok, Za krokiem guszc krok. Gdy do siostrzynej wnika alkowy, Szukaa gowy obok jej gowy, Obok lic innych lic, Lecz nie znalaza nic.[Str. 44] Ujrzaa tylko re i re, Wszystkie szkaratne i bardzo due, Bo pica, trwajc wzdu, Sen pasa jaw r. Upada pani w mrok na kolana. Tak bd trudniej zowd widziana! Tamuje wonny dech, Nocnych si bojc ech. Gdy pnoc wzmoga sny nieomylne. Syszy stpanie bose i pilne, cigna czujne brwi: Kto wrcz otworzy drzwi. Na klczkach pani wzroku nata, Na klczkach widzi, e duch jej ma Idzie, drzwi tumic ruch, pi ciao czuwa duch! Idzie ku picej w ogie i burz, Pomidzy re, pomidzy re! Od r j bierze w p, W ucisku zwar i sku. pijmy oboje i duch i ciao, Niech adne nie wie, co si z niem dziao! Przegina pic w znak, By docaowa tak![Str. 45] Nad ranem pani powraca blada. Czy pisz, mj mu? Nie odpowiada. Rami sen twj czu! O zbud si, zbud si, zbud! Budzi si rycerz i w oczy pyta: Ce widziaa, w mroku ukryta? Czy mwi nie masz si? By-e gach w ou? By. Czy szed ku picej w ogie i burz, Pomidzy re, pomidzy re? Czy przegi bia w znak? Tak szepcze pani tak. A czyli widzia ciebie, jak w mroku Z doni na piersi, ze zgroz w oku Klczaa, zgita w uk? Widzia i on i Bg! Porwa si rycerz ze swej onicy: Uchyl, nie zoty, zotej przybicy! Jam jest! Poznajesz mnie? Nie inny bye w nie! Spdzaem noce na sennej strawie, Odtd chc yw pieci na jawie! Ju szepcze pani ju Skonaa wpord r![Str. 46] We nie zabiam ciao bezszumne, Zoy kazaam w podwjn trumn; Dwie trumny trzeci grb, Trudny z ni bdzie lub! A rycerz na to: Zmara zawczenie! Znowu j musz nawiedza we nie, Do trumien wkrocz dwch Ja pan, ja sen, ja duch! [Str. 47] BALLADA DZIADOWSKA. Postukiwa dziadyga o ziem kul drewnian, Mia ci nog obcit a po samo kolano. Szed skdkolwiek gdziekolwiek byle zay wywczasu, Nad brzegami strumienia stan tyem do lasu. Sta i patrza tem biakiem, co w niem peno czerwieni, Oj da-dana, da-dana! jak si strumie strumieni! Wychyna z gbiny rusaczana dziewczyca, Obryzgaa mu lepie, a przymarszczy p lica. Nie wiedziaa, jak pieci, nie wiedziaa, jak nci? Jakim miechem pomieszy, jakim smutkiem posmci? Wytrzeszczya na oczy szmaragdowe poszyda I obja za nogi pokunica obrzyda. Caowaa uczenie, i echtliwie i czule Oj da-dana, da-dana! t drewnian, t kul! Parska miechem dziadyga w kark poklkej uudy, A przysiada na trawie, jakby taczy przysiudy.[Str. 48] A mu trzsa si broda i dwie wargi u gby, A si kul obija o perowe jej zby! Czemu jeno caujesz moj kod stroskan? Czemu dziada pomijasz a po samo kolano? Za wysokie snad progi dla czarciego nasienia, Ty, wymoczku rusalny, ty, chorobo strumienia! Pieszczotami to drewno chcesz pokusi do grzechu? Oj-da-dana, da-dana! umr chyba ze miechu! Spowia go ramieniem, okrcia, jak fryg! Pjd-e ze mn, dziadoku dziaduleku dziadygo! Bd ciebie niaczya na zapiecku z korali, Bd ciebie tuczya kromk wiru z pod fali. Bdziesz w moim paacu mia wywczasy niedzielne, Bdziesz pija z mej wargi pocaunki miertelne! Pocigna za brod i za torb ebracz Do tych nurtw pochonnych, co si w socu inacz. Nim si zdy obejrze, ju mia fal na grzbiecie, Nim si zdoa przeegna, ju nie byo go w wiecie! Zakbiy si nurty wyrwnaa si woda, Znika torba dziadowska i ysina i broda! Jeno kloc ten chodziwy owa kula drewniana Wypyna zwycisko oj da-dana, da-dana![Str. 49] Wypyna niczyja, nie nalena nikomu, Wyzwolona z kalectwa, wypkana ze sromu! Brna tdy owdy szukajca swej drogi, Niby szcztek okrtu, co si wyzby zaogi! Grzaa gnaty na socu ku swobodzie, ku yciu, Zaplsaa radonie na swem wasnem odbiciu! I we wawych poskokach podyrdaa przez fale Oj da-dana, da-dana! w te zawiaty oddale! [Str. 50] DUSIOEK. Szed po wiecie Bajdaa, Co go wiosna zagrzaa, Oprcz siebie wid szkap, oprcz szkapy wou, Tyte tdy, co wszdy, szed z nimi pospou. Zachciao si Bajdale Przespa upa w upale, Wypatrzy zezem cik ze mchu po pod lasem, Czy dogodna dla karku sprbowa obcasem. Poleg cielska toboem Midzy szkap a woem, Skrzywi gb na bakier i jzorem mlasn I ziewn w niebogosy i splun i zasn. Niewiadomo dzi wcale, Co si nio Bajdale? Lecz wiadomo, e, szpecc przystojno przestworza, Wylaz z rowu Dusioek, jak pbabek z oa. Pysk mia z abia limaczy, (e te taki y raczy!) A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo. Milcz, gbo nieposuszna, bo dziewki wyaj![Str. 51] Ogon mia ci z rzemyka, Podogonie za z yka. Siad Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie, Pty dusi i dusi, a co warko w chopie! Warko, trzaso, spotniao! Co si stao, Bajdao? Dmucha w wsy ze zgrozy, jkiem zemu przeczy, Suchajta, wszystkie wierzby, jak chop przez sen beczy! Stera we nie Bajdaa P duszy i p ciaa, Lecz po prawdzie nie dugo ze zmor marudzi, Wyparska j nozdrzami, zmarszczy si i zbudzi. Rzek Bajdaa do szkapy: Czemu zwieszasz swe chrapy? Trzeba byo kopytem Dusioka przetrci, Zanim zdy mj spokj w caem polu zmci! Rzek Bajdaa do wou: Czemu skpi mozou? Trzeba byo rogami Dusioka postroni, Gdy chcia na mnie swej duszy paskud wyoni! Rzek Bajdaa do Boga: O, rety olaboga! Nie do ci, e potworzy mnie, szkap i woka, Jeszcze musia takiego zmajstrowa Dusioka? [Str. 52] WIDRYGA I MIDRYGA. To nie konie tak cwauj i uszami strzyg, Jeno tacz dwaj opoje widryga z Midryg. A nie stka tak stodoa pod cepw bijakiem, Jak ta ka, gana stop sroej, ni kuakiem! Zaskoczya ich na socu Poudnica blada I widrydze i Midrydze i tacowi rada. Zagldaa im do oczu chciwie, jak do obu. Ktry w tacu mi wyhula, bom jedna dla obu? Moja bdzie rzek widryga ta pier i ta szyja! A Midryga pici przeczy: Moja, lub niczyja! Ten j porwa za do jedn, a tamten za wtr. Musisz obu nam nastarczy, skpico-dziewczuro! A ona im prosto w usta dyszy bez oddechu, A ona im prosto w oczy mieje si bez miechu. I rozdwaja si porwnu, rozszczepia si wawo Na dwie dziewki, na siostrzane na lew i praw. Dosy ciaa dwoistego mamy tu na ce! Tacz-e z nami poudniami, dopki jarzce![Str. 53] Jedna dziewka rak ma czworo i cztery ma ydy! Niech upoj nas do reszty twe sodkie bezwstydy! Nasroyli si do taca, jakgdyby do boju, Przysporzyli kwiatom zgieku, ce niepokoju Wic widryga plsa z praw, wic Midryga z lew, Ten obcasem kurz zamiata, a tamten cholew. Na odsiebk, na odkrtk i znw na odwrotk, Podeptali macierzank, byszczk i tymotk! Jeden wrzeszcza: Konaj ywcem! a drugi: Wciornaci! Tacowali a do zdechu i a do upaci! A poczuli, e dziewczyna ycie w tacu traci, I umara jednoczenie we dwojej postaci. Pochowajmy owo ciao nie bardzo samotne. Bo podwjne w tacowaniu, a w mierci dwukrotne. Pochowajmy na cmentarzu, gdzie za drzewem drzewo, Zmwmy pacie oboplny za praw i lew. W dwch j trumnach uoyli, ale w jednym grobie, A ju huczy echo ziemne tacz trumny obie! Tacz, ciaem nakarmione, syte i hulaszcze, Ukazujc co raz w tacu niedomknit paszcz Tacz, skacz i wiruj, klepk dzwoni w klepk, Na odkrtk, na odwrotk i znw na odsiebk![Str. 54] A si krci razem z niemi mier w skocznych lamentach, A si wzdryga wntrznociami przeraony cmentach! A si w sobie zatracio bdne taca koo, A si stao po pod ziemi huczno i wesoo! A zmciy si rozumy widrydze-Midrydze, Jakby wicher je rozhula na wiatraka midze! I rozwiaa si w ich gowach ta wiedza pomglona, Gdzie jest prawa strona wiata, a gdzie lewa strona? W jakiej trumnie lewa dziewka, w jakiej prawa ley? I ktra z nich i do kogo po mierci naley? Tak im w oczach optanych wiat si cay miga, e nie wiedz, kto widryga, a kto z nich Midryga? Jeno ujrz otcha mierci czarn od ogromu: A bdcie tu, ludzie dobrzy, jak u siebie w domu! Jedna trumna dla jednego, dla drugiego druga, W jednej wieczno prawem okiem, w drugiej lewem mruga. Obkani nad przepaci poklkali wzajem I na klczkach zataczyli tu, tu nad jej skrajem. Tacowali na czworakach, tacowali pazem, Tak i nie tak i na opak razem i nie razem! At wichrzeni w mrok dwch trumien, jak dwa bdne wiry Powpadali w otcha mierci nogami do gry! [Str. 55] MAK. Za chrucianym stana witakiem, A boginiak ju czyha za krzakiem, Pogi kibi, zagarn twarz bia I miniami pociska jej ciao! A ty piewaj, piewulo, A ty zgaduj, zgadulo! I miniami pociska jej ciao. Tchem si swoim do tchu jej przedosta, Dreszczem nagym dreszczowi jej sprosta, Sponiewiera wargami w ustroniu, Obezdoli pieszczot na boniu! A ty piewaj, piewulo, A ty zgaduj, zgadulo! Obezdoli pieszczot na boniu. I wykocha jej nogi i rce, I wykocha oddechy dziewczce, I z chichotem odrzuci na siano T dziewczyn, przez niego ospan! A ty piewaj, piewulo, A ty zgaduj, zgadulo! T dziewczyn, przez niego ospan.[Str. 56] Dokd pjd na ktre cmentarze? Jak si Bogu na oczy poka? Ni mi klkn na grzeszne kolano, Ni przeegna si doni zbrukan! A ty piewaj, piewulo, A ty zgaduj, zgadulo! Ni przeegna si doni zbrukan. Wspominajc jego wargi ssce, Mak czerwony zerwaa na ce. Pena lku i wstydu i zmazy Przeegnaa si makiem trzy razy! A ty piewaj, piewulo, A ty zgaduj, zgadulo! Przeegnaa si makiem trzy razy. Rozewrzyjcie na nieba rozstaju Wszystkie wrota do mego wyraju, Bo ja w niebie dziewczyn mie musz T, co makiem przeegnaa dusz! A ty piewaj, piewulo, A ty zgaduj, zgadulo! T, co makiem przeegnaa dusz. [Str. 57] WINIA. Rosa winia w krlewskim ogrodzie, Krl j ujrza o soca zachodzie. Ujrza tajnym zaponion arem I obka swe zmysy jej czarem. Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! Jedni wierz w piewajce ptaki, Inni w gwiezdne na bkicie znaki, A ja ciebie bd czci w twej krasie, Winio, winio! Ju ku zmierzchom ma si! Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! Umierz obd, ty zorzo zorzysta! Przejrzyj dusz do dna, bo zbyt mglista... W tym ogrodzie dwoje nas, jak dwoje... I wycign ku niej usta swoje. Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie![Str. 58] I wycign usta w al zaklty I skamienia, szaem ogarnity, I nie wiedzia, e nie dni samotne, Jeno wieki mijaj stokrotne. Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! Ona zdawna przez jego kochanie Niemiertelne pozyskaa trwanie I, wtulona w nieuwide licie, Pomieniaa odtd wiekuicie. Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! A on w mg si rozcieczy oblad, Ciao jego ju w nic si rozpado, Jeno ustom, by mogy caowa, Wolno byo w ogrodzie wiekowa. Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! I pieway te usta do wini: Brak nam oczu. C lepcom si przyni? Lecz, cokolwiek nam sdzono w niebie, Nie przestaniem nalee do ciebie! Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie![Str. 59] Tdy wanie szy dziewczta mode, Podziwiay ust wiernych urod: Usta, usta, rozwarte do picia, Jaki smutek sta si wam za ycia? Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! Mogybycie nie jednej dziewczynie, Da to szczcie, bez ktrego ginie! Jaka niemoc tak strasznie was wizi Do tej wini, co trwa na gazi? Ach, nie po to si czerwieni, eby gasi twe pragnienie! [Str. 60] PIA. Idzie lasem owa zmora, co ma kibi piy, A zbami chopcw nci i zna czar mogiy. Upatrzya parobczaka na schyku doliny: Ciebie pragn, nie jedyny, dyny moje, dyny! Pocaunki dla ci, chopcze, w ostr stal uzbroj, Bysk niedobysk ......Buy Now (To Read More)

Product details

Ebook Number: 35301
Author: Leśmian, Bolesław
Release Date: Feb 17, 2011
Format: eBook
Language: Polish

Returns Policy

You may return most new, unopened items within 30 days of delivery for a full refund. We'll also pay the return shipping costs if the return is a result of our error (you received an incorrect or defective item, etc.).

You should expect to receive your refund within four weeks of giving your package to the return shipper, however, in many cases you will receive a refund more quickly. This time period includes the transit time for us to receive your return from the shipper (5 to 10 business days), the time it takes us to process your return once we receive it (3 to 5 business days), and the time it takes your bank to process our refund request (5 to 10 business days).

If you need to return an item, simply login to your account, view the order using the "Complete Orders" link under the My Account menu and click the Return Item(s) button. We'll notify you via e-mail of your refund once we've received and processed the returned item.

Shipping

We can ship to virtually any address in the world. Note that there are restrictions on some products, and some products cannot be shipped to international destinations.

When you place an order, we will estimate shipping and delivery dates for you based on the availability of your items and the shipping options you choose. Depending on the shipping provider you choose, shipping date estimates may appear on the shipping quotes page.

Please also note that the shipping rates for many items we sell are weight-based. The weight of any such item can be found on its detail page. To reflect the policies of the shipping companies we use, all weights will be rounded up to the next full pound.

Related Products

Recently Viewed Products